Irmina Rusicka, Kasper Lecnim – Kiedy coś jest tam, gdzie nie powinno być niczego – kurator Piotr Lisowski – Galeria 66p, Wrocław – 13.03-3.05.2025
Ta wystawa jest o świetle. O widzeniu możliwym dzięki blaskowi odbitemu od rzeczy.
Gdy weszłam, blask sufitowych ledów ledów ledów prawie mnie powalił na ziemię. Ściany, podłogi, sufity skąpanie w bieli. Światło wdzierające się do oczu i pewnie przez pory do wnętrza ciała. Biały prąd.
Moje mroczne bebechy iluminowane lumenem.
To zresztą pierwsza rzecz, o którą można się potknąć – bebech, jelito, piankowy wąż z obłą zawartością. Poskręcany, obleczony białym brudem. Bolesny – ponakłuwany, nadźgany.
Kasper Lecnim, Pojutrze będzie po wszystkim
Światło robi coś z niczego. To motto, które wybrzmiewa już w tytule.
Światło to oczy, czopki i pręciki.
***
Poszłam na oprowadzanie Ilony Witkowskiej – wrocławskiej, sokołowskiej poetki. Jest autorką tomiku zatytułowanego Lucyfer zwycięża (2017). I tam też jest to oślepiające światło:
Nie wiem, czy to przez Lucyfera została zaproszona, czy stały za tym inne racje. Na pewno tak. Ale jej komentarz – o Niczym – i jej sposób obecności w przestrzeni, więc ten tytuł… wszystko prowadziło do niego: Lucyfer, niosący światło. Lucyfer, oślepiający na śmierć.
Białe ledy. Biel ma w spektrum wszystkie kolory.
Ilona pytała uparcie o to Nic, co to jest to Nic? Nic jest w samym środku świata – przynajmniej tego mahajanistycznego, Zen.
Dźwięk jednej klaszczącej dłoni to przecież to samo, co widok świata bez światła.
Podglądnie światłem – to dokładnie to. Przez szparę w skórze, spod fałdy.
Wnętrzności są wszędzie. Splątane suchodrzewy. Ciała jelita lasu.
Rozświetlone błyskiem, który wygląda jak gęsta tłusta kreda na fotografii. Chce się jej dotknąć, pomazać.
***
Można dotknąć oranżowej ściany.